Wyjście z little space staje się coraz trudniejsze.
A w byciu little 24/7 nie jestem najlepsza. Zbyt dużo oceniania siebie, porównywania, chęci bycia idealną dla kogoś. Zbyt dużo obowiązków o których trzeba pamiętać. Ostatnio przyłapałam się na tym, że nastawiam alarmy w telefonie żeby nie zapomnieć zjeść, iść do toalety albo się napić. Bo przychodzi wieczór kiedy rodzice wracają z pracy i jak mam im wytłumaczyć wilczy głód czy fakt, że przygotowane jedzenie stoi nie tknięte.
Chęć dążenia do perfekcjonizmu narzucona przez popkulturę, wszechobecna seksualizacje ciała i zachowań nie pozwala być sobą. Ludzie oceniają i podświadomie na tą ocenę się przygotowują. A takie rozważania wkradają się w moje little space, które było ostoją spokoju. Gdzie jeżeli nie ubrałam stanika prześwitujące sutki nie były oznaką rozpusty. A gdy płakałam nie oznaczało, że nie daje rady i jestem słaba.
Przepraszam za tak długie wpisy...
#littlespace #litrlegirl #ddlg #mysli
Nie przepraszaj. Takie wpisy są piękne. A to co opisujesz... cóż; To brutalne zderzenie z rzeczywistością, która musi być naj... w sytuacji, gdy nikt z nas nie jest naj... Im szybciej to zauważysz i zaakceptujesz - ergo przyjmiesz się taką jaka jesteś, walcząc o zmianę tam gdzie możesz, tym lepiej dla Ciebie. Najzwyczajniej w świecie doszłaś do wniosku że nie da się tak szybko i tak bardzo jak narzuca to świat w którym żyjemy. Dobrze dla Ciebie.