Rozdział 2
Emocjonalny szantaż
Będąc w gabinecie, Łukasz odruchowo rozejrzał się po jego wnętrzu. Chciał się bowiem upewnić, czy w środku nie ma innego ucznia (bądź uczennicy). Obawiał się, że gdyby tak było, nie dałby rady dłużej czekać.
Na szczęście gabinet był pusty. Nie licząc oczywiście pielęgniarki Doroty, która siedząc przed biurkiem wlepiała wzrok w monitor, stukając palcami po klawiaturze. Była tak zaabsorbowana ową czynnością, że gdyby Łukasz nie odchrząknął, z całą pewnością minęło by trochę czasu, nim by go dostrzegła.
– Co się dzieje? – zapytała, odrywając wzrok od monitora.
Łukasz zacisnął zęby, po czym oznajmił:
– Strasznie boli mnie brzuch. Czy mogłaby mi pani podać coś przeciwbólowego?
Pielęgniarka uśmiechnęła się czule, po czym wstała z krzesła i podeszła do szklanej gabloty, w której znajdowały się półki pełne różnych lekarstw.
– A mocno cię boli? – spytała, otwierając drzwi gabloty.
– Tak. Dość znacznie.
Dorota zerknęła w stronę kozetki, wskazała na nią ręką i poleciła:
– Usiądź. Zaraz coś wymyślimy.
Łukasz zrobił to bez słowa, zastanawiając się, czy pielęgniarka będzie w stanie pomóc mu na tyle, by ból stał się choć mniej dokuczliwy.
– Proszę. To powinno pomóc – powiedziała Dorota, podając mu szklankę wody oraz tabletkę No Spy Max.
Łukasz wziął tabletkę do ręki, włożył ją do ust, a potem popił kilkoma łapczywymi haustami wody, licząc w duchu, że środek przeciwbóowy mu pomoże.
Niestety pomylił się.
Chwilę po tym jak Łukasz połknął tabletkę jego żołądek wywinął kozła. Głośno zaburczało mu w brzuchu, a potem poczuł, że robi delikatną kupę w pieluchę, zaś jej przód wypełnia się moczem. Mimowolnie ukrył twarz w dłoniach, wydając z siebie okrzyk wstydu i zażenowania.
*
Kiedy w końcu jelita Łukasza zostały opróżnione, chłopak poczuł wręcz gryzący zapach kału i moczu unoszący się w całym pomieszczeniu. Dorota uświadomiwszy sobie, co się stało, wpierw wybałuszyła oczy ze zdziwienia, a potem otworzyła okno, by wpuścić do środka nieco świeżego powietrza i przy okazji pozbyć się niemiłego zapachu. Na jej twarzy pojawił się szyderczy grymas.
– Ojej, co się stało? – zapytała, ledwo powstrzymując wybuch śmiechu – Narobiłeś w gacie, chłoptasiu?
Łukasz czuł się tak bardzo zawstydzony ową sytuacją, że miał ochotę zapaść się pod ziemię. Chciał jak najszybciej uciec z gabinetu pielęgniarki, zaszyć się gdzieś (najlepiej we własnym domu) i zapomnieć o tym, co się wydarzyło.
– T-t-t-t-to nie t-t-t-t-tak – jąkał się czując, że do oczu napływają mu łzy – T-t-t-t-t- to był wy-wy-wy-wypadek...
Dorota zrobiła poważną minę.
– Kładź się, młody.
Łukasz odczekał chwilę, by się uspokoić. W zaistniałej sytuacji nie było to łatwe, jednakże udało mu się nieco opanować.
– Nie rozumiem – powiedział.
Pielęgniarka westchnęła z dezaprobatą.
– Muszę umyć ci krocze. Nie możesz przecież wrócić w takim stanie na zajęcia.
Dla Łukasza było to straszliwie poniżające. Wiedział jednak, że nie ma innego wyjścia. Posłusznie więc położył się na kozetce, zdejmując spodnie. Jego pielucha zaś (od nadmiaru moczu i kału) zrobiła się duża i napęczniała.
*
Łukasz leżał spokojnie na kozetce, nie dowierzając w to, co przed chwilą się wydarzyło. Jeszcze nigdy bowiem nie zaznał w życiu takiej wpadki. Owszem — zdarzało mu się sikać w pieluszkę, kiedy jechał autobusem, albo w szkole podczas wykładu, lecz zawsze miał nad tym jako taką kontrolę i nigdy nie doznał przecieku.
Tym razem jednak stało się inaczej.
Dorota umyła mu krocze, używając ciepłej bieżącej wody, wytarła do sucha chusteczkami nawilżającymi, a potem wyrzuciła zużytą pieluchę do kosza, używając jednocześnie odświeżacza w sprayu, by zabić nieprzyjemny zapach (otwarcie okna na niewiele się zdało), unoszący się w pomieszczeniu.
Gdy było już po wszystkim, Łukasz podniósł się z kozetki do pozycji siedzącej, z powrotem zakładając spodnie. Chwilę później usłyszał dzwonek kończący lekcję. Chciał już wyjść z gabinetu, gdy pielęgniarka powstrzymała go, kładąc mu dłoń na ramieniu.
– Poczekaj – zażyczyła sobie – Muszę cię o coś zapytać.
Łukasz poczuł, że się rumieni. Dobrze wiedział, jakiego rodzaju będzie to pytanie.
– Słucham – mruknął, uciekając wzrokiem.
Dorota milczała przez moment, próbując zebrać myśli, po czym ciągnęła:
– Powiedz: po co ci pielucha? Czyżbyś przewidział tę sytuację?
Łukasz pokręcił głową.
– Oczywiście, że nie. Kiedy obudziłem się rano, czułem się świetnie.
Była to szczera prawda. Łukasz nie mógł zrozumieć, dlaczego tak bardzo zaszkodziła mu pizza, która przecież była świeża i jak najbardziej nadawała się do spożycia.
Pielęgniarka uśmiechnęła się drwiąco.
– Gdyby faktycznie było tak jak mówisz, wpierw udałbyś się do toalety, żeby się wypróżnić. Uniknąłbyś kompromitacji i dopiero wówczas przyszedłbyś do mnie, bym dała ci coś przeciwbólowego.
Łukasz niechętnie musiał przyznać, że Dorota miała rację. Niestety był tak zaślepiony bólem brzucha, że sam na to nie wpadł.
– Odpowiedz – nalegała pielęgniarka.
– Ja...po prostu...
– Nosisz je ze względów zdrowotnych?
– Nie...to znaczy ja...
Dorota uniosła do góry dłoń, nakazując Łukaszowi, by zamilkł. Na jej twarzy zaś pojawił się ironiczny uśmiech.
– Aha, już rozumiem. Nosisz pieluchy dla przyjemności, prawda?
Łukasz uznał, że nie ma sensu kłamać. I tak wszystko zabrnęło za daleko.
– Można tak powiedzieć – przyznał.
Pielęgniarka westchnęła, a następnie zaczęła przechadzać się po gabinecie, wyraźnie zakłopotana ową sytuacją.
– Czy twoja mama o tym wie? – zapytała, stając przy oknie i gapiąc się na szkolny parking.
Łukasz odchrząknął.
– Raczej nie, ale chyba się domyśla.
Dorota odwróciła się w stronę chłopaka, podeszła bliżej i usiadła z powrotem obok niego na kozetce.
– No dobrze. Czy oprócz twojej mamy jest jeszcze ktoś?
Łukasz pokręcił głową.
– Oczywiście, że nie. Po co miałbym o tym komukolwiek mówić?
Pielęgniarka uśmiechnęła się szyderczo.
– W porządku. Skoro tak...
– Zaraz – wszedł jej w słowo Łukasz, mimowolnie unosząc do góry prawą dłoń – Co pani chce zrobić?
– No cóż, skoro ty nie chcesz pochwalić się nikomu swoja małą tajemnicą, to może ja to zrobię?
Na twarzy Łukasza pojawiło się przerażenie.
– Nie, nie zrobi pani tego – niemal krzyknął.
Pielęgniarka wzruszyła lekko ramionami.
– Bo ja wiem? W sumie moglibyśmy to jakoś obejść.
Łukasz uniósł brwi, patrząc na Dorotę jak osłupiały. Zdał sobie bowiem sprawę, że kobieta z nim pogrywa.
– Jak?
Pielęgniarka zrobiła zastanawiającą minę.
– Niech no pomyślę – mruknęła i chwilę później dodała: – Od dzisiaj aż do dnia studniówki codziennie będziesz informował mnie o tym jak często załatwiasz się w pieluszki. Ponadto podczas przerw lekcyjnych będziesz przychodził do mnie do gabinetu, a ja będę cię przewijała.
Łukasz wybałuszył oczy ze zdziwienia.
– Chyba pani żartuje.
Dorota zrobiła surową minę.
– A czy wyglądam jakbym żartowała? – niemal krzyknęła, po czym powtórzyła to, co powiedziała wcześniej – Od dzisiaj do dnia studniówki codziennie będziesz informował mnie o stanie swojej pieluszki, a także przychodził do mnie, bym cię przewijała.
Twarz Łukasza mimowolnie zrobiła się czerwona ze złości. Nie zamierzał dać się zastraszyć jakiejś szkolnej pielęgniarce.
– A jeśli tego nie zrobię?
Dorota przemilczała pytanie. Zamiast tego wstała z kozetki, podeszła do biurka, chwyciła do ręki słuchawkę telefonu, przyłożyła ją do ucha i zagroziła:
– To wówczas zadzwonię do twojej mamy i o wszystkim ją poinformuję. Mogę to zrobić nawet zaraz.
Łukasz poczuł, że nie ma szans w konfrontacji z tą kobietą.
– No dobrze, niech będzie – rzucił zrezygnowanym tonem.
Pielęgniarka odłożyła słuchawkę telefonu na widełki, a potem powiedziała:
– Grzeczny chłopiec.
Łukasz stał jak osłupiały, nie wiedząc jak dalej się zachować. Na szczęście wyręczyła go Dorota, która podeszła do niego, mówiąc:
– Podaj mi swój numer telefonu.
Łukasz uświadomił sobie, że to wbrew szkolnym zasadom. Zarówno kadra nauczycielska jak i reszta personelu nie mogła żądać numerów telefonów od swoich uczniów ani podawać im własnych.
– Ale przecież to...
– Dawaj – ucięła Dorota – No chyba, że chcesz, aby twoja mama dowiedziała się o wszystkim.
Łukasz zrobił to bez słowa. Oboje porozmawiali jeszcze przez moment, a następnie chłopak opuścił gabinet pielęgniarki.
*
Kiedy szedł na następny wykład, ledwie powstrzymywał się, by nie wybuchnąć płaczem. Zdał sobie sprawę, iż spotkała go bardzo poniżająca sytuacja, z której nie wiedział jak wybrnąć. Nie zamierzał jednak nikogo prosić w tej kwestii o radę, ponieważ bał się, że jego mały sekret się wyda i Łukasz stanie się pośmiewiskiem w całej szkole.
Oto drugi rozdział mojego opowiadania. Dajcie znać, czy się podoba, a już wkrótce pojawi się kolejny :)