Dzień dobry. Muszę się z Wami podzielić jak bardzo niedocenione jest self play (czyli realizowanie kinku/fetyszu w pojedynkę). Dla mnie był to o tyle drażliwy temat że odnalezienie się w ABDL było dla mnie nie lada wyzwaniem. Nic ze mną nie klikało do momentu odkrycia humiliation play (poniżanie). I tu wyszło jak bardzo wszelkie nieprzyjemności doświadczone podczas eksploracji ABDL były przydatne. Bo umieszczenie ich w kontekście torturowania uzupełniły doświadczenie o realne emocje. Zawsze moją obawą było że sesji BDSM zabraknie autentyczności. Nie do konca podchodziła mi koncepcja że bedę robić rzeczy które są dla mnie przyjemne i będzie trzeba odgrywać jak bardzo nie chcę żeby miały one miejsce i jak bardzo mi źle. Powrót do tamtych doświadczeń rozwiązało problem. Nie wiem ile z Was bawi się w BDSM ale kiedy mówię o dyskomforcie mam na myśli taki chciany który jest w moich granicach. No i ten dyskomfort został osiągnięty poprzez wykorzystanie praktyk które się u mnie nie sprawdziły. To było ciekawe, trochę niespodziewane. Macie podobne doświadczenia? #kink#pytanie
Jak dla mnie połączenie BDSM z ABDL jest bardzo ciekawe. Oczywiście wszystko ma swoje granice. Najbardziej chciałbym połączyć Faceslapping z pieluszkami :) Mogłaby być również dominacja psychiczna (w sensie słowna). Nie zgodziłbym się natomiast na plucie w twarz, przywiązywanie do łóżka lub jakiekolwiek fizyczne tortury...
Jestem bardzo “w bdsm” w którym doświadczeniem prawie nie odbiegam tak samo jak z całym age play. Zaakceptowałam jedną i drugą stronę. Jednakże selfplay, samotna zabawa przestało mnie kręcić. Po tylu latach samotności klimatycznej, odrzucenia, wykorzystania potrzebuje drugiej osoby a nie zabawy samotnej. Niestety zaczęło mieć to negatywny wpływ. Age play który był pewna forma terapii i ucieczki od problemów, przestał nim być w momencie kiedy zdałam sobie sprawę, że potrzebuje opieki od drugiej strony.