Promienie ciepłego, czerwcowego słońca wpadały przez szyby samochodu, wprost na twarz Maluszka, który wraz ze swoją Mamusią jechał przez las. Zmierzali właśnie na wyjątkowy weekend w górach, który mieli spędzić z dwoma zaprzyjaźnionymi parami Tatusiów i córeczek w uroczym drewnianym domku wypoczynkowym. Maluszek nieco się stresował — nie znał osobiście żadnego z czworga kompanów podróży. Byli przyjaciółmi jego Mamusi. Wiedział jednak, że jeśli ona będzie obok, wszystko będzie okej.
— Już jesteśmy blisko, możesz wypatrywać domku, który pokazywałam Ci rano na zdjęciu.
Gdy dotarli, okazało się, że domek był tak śliczny, jak na zdjęciach i dość duży - miał trzy sypialnie, łazienkę, salon i kuchnię, taras i trochę ogrodu wokół. A co jeszcze lepsze - był odosobniony. Dlatego ani Króliczek, ani żadne inne maluszki nie musiały się obawiać być tutaj zupełnie sobą. Przecież nikt ich nie zobaczy!
— Cześć, jak minęła wam podróż? — zapytała Mamusia swoich przyjaciół, którzy dosłownie przed chwilą przyjechali.
— Całkiem znośnie. Po drodze odebrałem klucze od domku, także możemy wchodzić — Wysoki brunet, Damian, wydawał się całkiem przyjazny. Co innego drugi z przyjaciół Mamy — on już na pierwszy rzut oka wydawał się być raczej zarozumiały. Jednak nie zważając na intencje żadnego z nich, Maluszek postanowił dla bezpieczeństwa trzymać się z dala od wszystkich. Mama — jak to ona — od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
— Chodź, nie wstydź się, będzie fajnie.
Jako że wszyscy przybyli do domku w górach dość wcześnie, po południu mieli jeszcze trochę wolnego czasu, by zrobić coś ciekawego razem. Padło na odwiedzenie mini zoo w pobliskim mieście, na co wszystkie maluchy zareagowały nadzwyczaj entuzjastycznie — piskami i podskokami. Radość nie zniknęła przez całą wycieczkę. Na miejscu okazało się, że wszystkie trzymane w zagrodzie kózki można karmić i głaskać - tego Maluch nie mógł przegapić. Równie chętnie głaskał króliki, a nawet całkiem dużego konia, a jego Mamusia trzymała się z boku — nieco wystraszona potencjalnej nieprzewidywalności zwierząt.
Tego samego dnia Promyczek Mamusi miał jeszcze wystarczająco sił, żeby razem z nią chuśtać się na chustawkach z tyłu domu. Jednak gdy tylko zapadł zmrok, usnął wtulony w nią i swoją ulubioną pluszową zabawkę.
Następny dzień przyniósł następne przygody. Cała grupa znajomych postanowiła wybrać się na wspinaczkę w góry.
— Mamo, mamo, jeszcze smoczek — przypominał skacząc po łóżku Maluszek swojej Mamusi, która pakowała jego mały niebieski plecak wycieczkowy.
— Tak, Misiu, pamiętam o smoczku. A teraz skończ już skakanie i się połóż, musimy założyć pieluszkę, wycieczka będzie długa — poprosiła Mama, idąc do walizki po świeżą pieluszkę, krótkie spodenki i t-shirt z dinozaurem.
— Nie-e — odpowiedział Maluszek, wciąż skacząc po łóżku. — Ja lubię skakać!
— Maluchu, Mama o coś prosi — powtórzyła, jednak Maluszek w nagłym przypływie buntu zdawał się głuchy na jej prośby. Gdy był odpowiednio blisko niej, Mama złapała go za biodra i posadziła na łóżku.
— Nie wolno skakać po łóżku, okej? Już nie pamiętasz, co było gdy ostatnim razem skakałeś i nie słuchałeś mnie kiedy prosiłam żebyś przestał?
Króliczek zdecydowanie pamiętał. A szczególnie pamiętała jego pupa, która wtedy dostała klapsa. Wolał dzisiaj tego nie powtarzać, więc grzecznie dał nałożyć sobie pieluszkę i wkrótce ruszyli na wycieczkę.
#opowiadanie #littleboy #mamadom
