Rozdział 1
Wspólny plan
Dorota siedziała w kuchni przy stole nad szklanką whisky, czekając na Monikę. Nie chciała pić przed ich wspólnym spotkaniem, lecz była tak zdenerwowana, że musiała to zrobić, by ukoić nerwy.
Powodem jej negatywnych emocji był fakt, iż jej dziewiętnastoletni syn Arek (pomimo swojego dorosłego wieku) wciąż sypiał z pluszakami, oglądał kreskówki w internecie, a także bawił się samochodzikami. Jego zachowanie było dla Doroty dość niepokojące, zważywszy na to, że Arek prawie skończył już liceum i powinien postępować bardziej racjonalnie.
Dorota bardzo często próbowała wyperswadować synowi jego zachowanie. W przeszłości chodziła z nim nawet do terapeuty, lecz ten stwierdził, że w postępowaniu Arka nie ma nic zdrożnego. Dodał również, że syn znajduje się obecnie w okresie dojrzewania, zaś jego upodobania z całą pewnością znikną, kiedy osiągnie dorosły wiek.
Tak się jednak nie stało.
Dorota miała świadomość, iż jej syn odstaje od reszty swoich rówieśników. Ci myśleli o przyszłość. Większość z nich miała już prawo jazdy, a niektórzy nawet dziewczyny z którymi chodzili do kawiarni lub do kina. Jedynie Arek zachowywał się inaczej. Zamiast spędzać czas z przyjaciółmi, wolał oglądać kreskówki i bawić się autkami.
Trwało to już na tyle długo, że Dorota miała tego serdecznie dość. Nie chciała, żeby Arek marnował swój cenny czas (i życie) na głupoty. Zdecydowanie wolała, by bardziej skupił się na swojej przyszłości.
Razem z Moniką postanowiła więc wdrążyć w życie ich wspólny (śmiały) plan — zamierzała zrobić wszystko, by jej syn w końcu zaczął zachowywać się jak dorosły.
Dorota była tak pogrążona w swoich rozmyślaniach, że kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, raptownie się przeraziła, krztusząc się odrobiną alkoholu trzymaną w ustach i omal się nim nie dławiąc. Szklanka whisky wyleciała jej z ręki i z głośnym hukiem upadła na stół, a jej zawartość wylała się, brudząc przy tym kolorową ceratę.
Dorota zaklęła w duchu, a następnie poszła otworzyć drzwi.
*
W progu stała Monika. Kobieta przez moment przyglądała się Dorocie, a potem bez słowa weszła do korytarza. Dorota zamknęła za nią drzwi, po czym obie pocałowały się w usta w geście przywitania.
Dorota i Monika od jakiegoś czasu były w związku partnerskim. Co jednak zaskakujące to fakt, iż żadna z nich tego nie planowała. Wszystko to wyszło spontanicznie. Z racji tego, że Monika urodziła się bezpłodna, nigdy nie potrafiła zatrzymać przy sobie na dłużej żadnego mężczyzny. Wszystko było dobrze, dopóki jej partner nie dowiedział się, że Monika nie może mieć dzieci. Wówczas znikał niemal tak szybko jak się pojawiał.
Co do Doroty — ta zawsze twierdziła, że mogłaby być szczęśliwa zarówno z mężczyzną jak i z kobietą. Będąc w związku z Pawłem (ojcem Arka), wiodło jej się naprawdę dobrze. Oboje mieli wziąć ślub, gdy którejś nocy po wyjściu z baru, Paweł wraz z Mariuszem wsiedli do zamówionej wcześniej taksówki i ruszyli w drogę powrotną. Z racji tego, że owego dnia padał ulewny deszcz i na drodze było dość ślisko, samochód wpierw wpadł w poślizg, a następnie stracił przyczepność i przechylił się na bok, niespodziewanie dachując. Wypadek był na tyle poważny, że Paweł z Mariuszem zginęli na miejscu, a taksówkarz zapadł w śpiączkę, z której wybudził się po dwóch miesiącach ze złamanym kręgosłupem i poważną amnezją.
Dorota była tak zdruzgotana po śmierci Pawła, iż zarzekła się, że już nigdy więcej nie zwiąże się z żadnym mężczyzną. Podczas tak trudnego dla niej okresu, obecna przy niej była Monika, z którą Dorota przyjaźniła się niemalże od podstawówki i którą zawsze uważała za swój autorytet.
Gdy czas żałoby się skończył, Dorota wyznała przyjaciółce, że jest jej ogromnie wdzięczna za okazane wsparcie. Dodała również, że bardzo ceni sobie ich przyjaźń i chciałaby, żeby Monika nigdy jej nie opuściła.
Kiedy kolejny związek Moniki rozpadł się, kobieta doszła do wniosku, że ma ogromnego pecha do facetów i od tego czasu, całą swoją uwagę poświęciła Dorocie. Wówczas ich wspólne relacje pogłębiły się na tyle, że (bezwiednie) zostały parą, co żadnej z nich (ku ich wspólnemu zdumieniu) w ogóle nie przeszkadzało.
– Cześć, kochana – rzekła Monika z uśmiechem, otwierając torebkę i wyjmując z niej dużą butelkę czerwonego wina Kadarka.
– Cześć – odmruknęła jej Dorota, lustrując wzrokiem butelkę.
Monika zapięła suwak torebki, zdjęła z nóg baleriny, zawiesiła torebkę na haku i słysząc melancholijny ton swojej partnerki, zerknęła na nią z niepokojem.
– Coś nie tak?
Dorota westchnęła.
– Chodź do kuchni – poprosiła, nie odpowiadając na zadane jej pytanie – Musimy wszystko ustalić, nim wróci Arek.
*
Zerknąwszy na stół, Monika zauważyła przewróconą szklankę oraz stojącą obok butelkę whisky.
– Piłaś? – zwróciła się do swojej partnerki.
Dorota zrobiła skrępowaną minę i wyznała niechętnie:
– Odrobinę. Żeby się trochę uspokoić.
Monika miała ochotę jej powiedzieć, że wyczuła odór alkoholu, kiedy pocałowały się na przywitanie. Przemilczała to jednak. Zamiast tego, rzekła:
– To pewnie nie masz już ochoty na wino?
Dorota rzuciła jej zdziwione spojrzenie.
– A czemu nie? Kilka lampek jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Słysząc to, Monika postawiła butelkę wina na stole, a w tym samym czasie, Dorota wzięła suchą ścierkę leżącą na zlewie i zaczęła wycierać nią zalaną alkoholem ceratę. Gdy skończyła, odłożyła ścierkę na miejsce, a następnie otworzyła jedną z szafek nad zlewem i wyjęła korkociąg oraz dwa nieduże kieliszki, stawiając wszystko na stole. Zamknęła drzwi od szafki, schowała butelkę whisky do lodówki, po czym za pomocą korkociągu zaczęła niezdarnie otwierać butelkę wina. Monika widząc nieporadność swojej partnerki, niemal wyrwała jej korkociąg z ręki i powiedziała ironicznym tonem:
– Daj, może ja to zrobię. Nie chciałabym, żeby znów coś się wylało.
Dorota westchnęła z dezaprobatą. Monika zręcznie otworzyła wino, a następnie nalała do pełna dwa kieliszki i obie kobiety usiadły przy stole naprzeciwko siebie. Przez chwilę patrzyły na siebie w milczeniu, a potem Monika od razu przeszła do rzeczy:
– Jesteś w stu procentach przekonana, co do naszego planu, Dorotko? – zapytała, jednocześnie upijając mały łyk wina z kieliszka.
Dorota natychmiast poszła w ślady Moniki. Oblizała się, w dalszym ciągu rozkoszując się smakiem wina i wyznała:
– A mam inne wyjście?
Monika wlepiła w nią zdziwione spojrzenie.
– Oczywiście. Zawsze możemy się wycofać.
Dorota energicznie pokręciła głową.
– Ja bynajmniej nie zamierzam. Uważam, że Arek powinien raz na zawsze skończyć z tymi głupotami.
Monika westchnęła, upijając kolejny łyk wina.
– Wybacz skarbie, że to powiem, ale chyba nie podchodzisz do tego właściwie. Pamiętaj, że twój syn może myśleć dokładnie to samo o naszym związku.
Dorota poczuła się trochę dotknięta uwagą swojej partnerki. Arek od samego początku wiedział o jej relacji z Moniką i nigdy po temu nie oponował. Matka bowiem wielokrotnie powtarzała mu, że mogłaby być szczęśliwa zarówno z mężczyzna jak i z kobietą. Z początku Arek był tym lekko zniesmaczony, ale w końcu całkowicie to zaakceptował.
– W żadnym wypadku – zaprotestowała, niemal krzycząc. Złapała głęboki oddech i dodała: – Weź pod uwagę, że poprzez swoje upodobania mój syn może zmarnować swoją przyszłość. Poza szkołą, prawie z nikim się nie spotyka i bez przerwy siedzi w domu. Jeśli natomiast chodzi o nasz związek, to my nic na tym nie tracimy.
Monika uśmiechnęła się półgębkiem, słysząc to. Owe porównanie wydało jej się bowiem kompletnie nietrafione. Nie zamierzała jednak przekomarzać się z partnerką. Uznała, że jeżeli Dorota zdecydowała się wdrążyć w życie ich wspólny plan, to nie będzie jej od tego odwodzić. Tym bardziej, że już niemal wszystko przygotowała.
– Widzę, że nie odpuścisz.
Dorota pokręciła głową, upijając duży łyk wina.
– Nie. Już sobie postanowiłam. I mam nadzieję, że jednak mnie w tym wesprzesz.
Prawdę mówiąc, Monika po części nie podzielała inicjatywy Doroty. Zamierzała wziąć w tym udział jedynie ze względu na uczucia jakimi ją darzyła. Wiedziała, że oglądanie bajek przez dorosłego nie jest wcale takie złe i w duchu modliła się, by ich wspólnym postępowaniem tylko nie zaszkodzić Arkowi.
– Tak, już o tym rozmawiałyśmy – odparła i szybko dodała: – Aha, zapomniałam ci jeszcze powiedzieć, że wczoraj kupiłam wszystkie akcesoria za pieniądze, które mi dałaś.
Dorota uśmiechnęła się triumfalnie, jednym haustem opróżniając resztki wina z kieliszka.
– Doskonale. W takim razie, kiedy mogę przywieźć do ciebie Arka?
Monika namyślała się przez dłuższy czas, pijąc wino w milczeniu. Kiedy kieliszek był już pusty, zaproponowała:
– Może jeszcze dziś wczesnym wieczorem? Mam nadzieję, że przez weekend uda się sprawić, żeby twój syn zrezygnował ze swoich upodobań.
– Oby – rzuciła Dorota z lekką nutką niepewności w głosie.
– I jeszcze coś! – wypaliła mimochodem Monika, jakby się bała, że za chwilę zapomni, co ma do powiedzenia.
– O co chodzi?
– Jak już skończymy nasze spotkanie, prześpij się trochę. Nie chciałabym, żebyś wsiadała za kółko po alkoholu.
Na twarzy Doroty pojawił się ironiczny uśmiech.
– Nie martw się, kochanie. Jestem dorosła. Wiem, co mi wolno, a czego nie.
– No ja myślę – odrzekła Monika.
Przez krótki czas w kuchni panowała głucha cisza, aż w końcu Dorota zaproponowała:
– To co? Może jeszcze jedną lampkę wina?
Monika nie protestowała i obie opróżniły jeszcze po jednym kieliszku. Gdy skończyły, Dorota schowała niedopitą butelkę wina do lodówki. Później Monika wyszła, nie żegnając się. Zaraz potem, Dorota położyła się na kanapie w pokoju i zasnęła niemal natychmiast.
Wiedziała, że już niedługo będzie musiała wcielić ich plan w życie...
Oto pierwszy rozdział naszego opowiadania. Dajcie znać, czy wam się podoba, a już wkrótce pojawi się kolejny :)
Pomysłodawca: my.world.image
Wykonawca: Marek